Dziury w dachu typu okna.
W przedprzeprowadzkowym szale pojawiają się małe zakłócenia rytmu tak świetnie się układającej bajki - dachowcy nie przestają pracować i trzeba było w trybie natychmiastowym zakupić i osadzić okna dachowe.
Po deszczowym dniu nadszedł słoneczny i można było dokończyć dziurawienie dachu bez większych strat. Muszę powiedzieć, że wbrew rozsądkowi miałem nadzieję, że te okna znajdą się jakoś tak bardziej pośrodku dachu.
Efekty pracy panów dekarzy najlepiej widać na szczytach, które już są w miarę ukończone. Znaczy się, może im jeszcze brakuje obróbek na parapetach górnych okien - może.
Ale poza tym już wszystko jest. Oprócz oczywiście otynkowania dolnej części ściany. I obsypania ziemią. I zasadzenia trawniczka. Kupa roboty przed nami...
Tymczasem dla poglądowości tematu zamieszczam zdjęcia instruktażowe, które w zamyśle mają objaśnić nasz zamysł dotyczący ocieplenia dachu.
Oto 30cm wełny mineralnej (20cm w krokwi + 10cm dalej), zakończone 5cm styropianem, folią i wreszcie płytą G-K. Musi być ciepło. Gdybym miał lepsiejszy aparat, pstryknąłbym zimowy obraz dachu, gdzie na krokwiach śnieg już snadnie stopniał, a pomiędzy, gdzie zamiast drewna była wełna, cały czas się trzymał.
A cała zasługa w montażu okien powinna pójść na ręce Głównego Technologa, któren w ten sielski weekend spędził godzin kilkoro w paradoksalnej sytuacji, kiedy jednocześnie był w domu i poza domem.
Poniżej dolna część Głównego Technologa wykazująca tendencje domatorskie...
... A tu poniżej górna część Głównego Technologa z włączonym szwendaczem.
A tak wygląda wyrafinowana aparatura do napełniania instalacji CO firmy Leyeck.
Jeszcze tylko trochę malowania, sprzątanko, osadzanko drzwi - i przeprowadzka!