Wpis przedurlopowy
Tak jest. Budowa tak rzuca się na mózg, że terapeutycznie trzeba sobie czasem dać na luz.
Publikuję zatem poniżej ostatnie zdjęcia przed naszym wyjazdem gdzieś, jak najdalej od budowy.
Ładnie obite ściany zostaną podziurawione. Ma to służyć wentylacji wełny, albowiem znajdzie się ona po dwóch stronach płyty OSB.
Martillos Hermanos działają na poddaszu. Upchną wełnę, gdzie trzeba i będzie można odizolować pięterko szczelną folią paroizolacyjną, coby się ta wełna na głowy nie sypała.
A tu widoczki na poszczególne pokoje. Najsampierw kuchnia, proszę wycieczki. Sięga do tej wystającej z betonu rury. Dalej będą schody i wreszcie, okno na wprost, nasza sypialnia, czyli master bedroom.
Oto salon. Nieduży. Widok od kominka.
A tu jadalnia połączona z salonem. Widok od kominka.
Dość. Wyjeżdżamy. Budowa precz. Nie będę tam dzwonił i sprawdzał, czy wszystko w porządku. Naprawdę. A jak się zawali, to przyjadę i powiem: "Jaka piękna katastrofa!". Ale lepiej, żeby się nie zawaliło.
Do przeczytania za kilka dni!