Grzebanie w styropianie
Trwa. Ciągle trwa. Naprawdę, nie spodziewałem się, że to tyle roboty. Myślałem, hop, siup i domek stoi. A tu niespodzianka!
Gdyż, jak wcześniej już wspomniałem, należy ocieplić beton przed wylaniem na niego kolejnej warstwy betonu. W związku z tym od dwóch tygodni grzebię się w styropianie.
Wygrzebuję go z włosów, z gaci, z uszu. Ale przynajmniej jest cieplej.
Musimy się spieszyć z tymi wylewkami, albowiem idzie zima, a one zimy nie lubią, oj nie. Trzeba będzie kotłować w domu, coby woda parująca z betonu nie oszroniła sufitów.
Ale kiedy już zrobimy te wylewki, to po prostu będzie, no będzie tak, że aż.
Zacznie się malowanie ścian, układanie glazury i inne takie.
A na poddaszu ukonstytuowały się pokoje dziecinne. Powyżej był jeden, poniżej jest drugi.
Niewielka łazienka w przyszłości uwolni rodziców od uciążliwego towarzystwa dzieci. Niech siedzą u siebie. Na górze. I niech nie tupią za bardzo.
Dobra, idę do roboty.