Mamy gaz!!!
I właściwie tyle można by w tym temacie napisać. Ale z tego wynikają tak zwane implikacje.
Na przykład taka, że ustaliliśmy wstępnie przypuszczalny ostateczny termin prawdopodobnej przeprowadzki. Ma to być zatem drugi weekend kwietnia i okolice. O ile oczywiście uda się zapiąć kilka luźno zwisających okoliczności, a mianowicie:
- Musi przyjechać serwisant Broetje i odpalić kocioł.
- Kocioł musi odpalić.
- Musimy zdążyć zamontować drzwi do łazienki i dwóch sypialni.
- Musimy zbudować jakąś zagrodę, żeby się dzieciska po terenie budowy nie pałętały.
- I parę innych spraw, o których zapomniałem.
- Oraz inne.
Do pomalowania pozostało jeszcze pomieszczenie tak zwane techniczne bądź gospodarcze, czyli sypialnia dla Kociołka Stanisława i Pralki Mieczysławy. Trzeba będzie uprzątnąć te stosy narzędzi i różnych "może się przyda" dziwnych elementów i kawałków. Zakupioną (najtańszą) wykładzinę podłogową ułożyć w sypialniach i gabinetach. Odkurzyć. Jeszcze raz odkurzyć. Potem znowu odkurzyć. Ustawić jakąś prowizorkę w kuchni, żeby się dało gotować. Ah! Przecież jeszcze nie podłączyliśmy zlewozmywaka, nie wspominając już w ogóle o zmywarce!
Kupa roboty przed nami, nie wiem, czy się uda przeprowadzić przed najbliższą Wielkanocą...
Post Scriptum:
Nagle i niespodziewanie okazało się, że ten wpis ma numer 108. Ponieważ
albowiem niezwykły sentyment żywimy właśnie do tej liczby, z okazji
okrągłego numeru wpisu publikujemy obrazek, który niech Państwu rozjaśni
ciemności wiosny: