Nowe wymieranie tubylców

Inspiracja naszła mnie z krótkiej notki na temat afery w Korei Południowej. Tamtejsza komisja do spraw badania towarów stwierdziła ponad 620-krotne przekroczenie norm szkodliwych substancji na i w dziecięcej kurteczce importowanej z Chin. Wśród wykrytych związków chemicznych wykryto między innymi ftalany. Znaleziono też ołów i kadm. Dobrawdy, skąd takie substancje na dziecięcym ubranku?

Jak tylko o tym przeczytałem, ruszył potok myśli.

Rodzina Warren wysiada ze statku Mayflower u ujścia rzeki Powhatan

W 1607 roku u ujścia rzeki Powhatan (dziś rzeka James) wylądowali pierwsi koloniści z protestanckiej Europy. Na kontynent, którego ogromu jeszcze sobie nie uświadamiali, przywieźli bardzo silną, z punktu widzenia miejscowych Indian, technologię, która miała im w przyszłości zagwarantować sukces w podboju. Błyskawicznie jednak uświadomili sobie (ci protestanccy emigranci, dziś zwani uchodźcami), że są odporniejsi na wiele chorób europejskich, które mogą za to bez trudu wykończyć całe szczepy opornych wojowników. Dzikusów, którzy nie mając pojęcia o nowoczesnych (nawet ówcześnie) technikach produkcji skwapliwie przyjmowali wszelkie dary (lub towary) w postaci metalowych garnków, ostrzy toporków (zwanych dziś tomahawkami), noży, czy wreszcie doskonałych, wełnianych koców zdartych ze zmarłych na ospę mieszkańców Starego Kontynentu i za bezcen importowanych do Nowego Świata. Dziś historycy szacują, że te barwne historie o eksterminacji, poniżaniu dzikich miały dość znikomy wpływ na ich rzeczywisty zanik na kontynencie Ameryki Północnej. Uważa się, że przeważająca większość tubylców wyginęła drogą zarażenia się chorobami, nomen omen, zakaźnymi. Zatem jak to mogło wyglądać z ich (tubylców) punktu widzenia?

Mały, ciasny, ale własny (wigwam)

Ludzie wychowani w stanie, który do przybycia bladych twarzy (niebieskookich, owłosionych ust, czerwonych kurtek itp.) uważali za całkiem sympatyczny, nagle dowiedzieli się, że można mieć w bród drogocennych koców, stalowych, a nie obsydianowych noży, metalowych, a nie glinianych garnków, stalowych, a nie kamiennych toporków, płóciennych, a nie skórzanych koszul, wygodne kapelusze zamiast wiatru we włosach, a zamiast łuku, który wbrew pozorom nie stanowi tak skutecznej broni, jak się wydaje, donośne, choć głośne muszkiety. A do poderwania przyszłej żony czyli squaw, zamiast pracowicie polować na wysoko latające i wciąż czujne nośniki kolorowych piór, wystarczy wycyganić błyszczące paciorki! Kto by się nie skusił? Szczególnie odpowiednio podlany wodą ognistą?

Księżniczka indiańska Pocahontas

Wbrew pozorom nie istniało coś takiego jak szlachetny dzikus rodem z mokrych snów Jana Jakuba Rousseau. To byli tacy sami ludzie jak my, tylko wychowani w gospodarce łowiecko-zbierackiej. Wynikały z tego pewne różnice, ale.

Indiański wódz Apsaroke

No więc widzi taki wojownik-łowca-zbieracz (już na progu epoki rolniczej, ale jeszcze go nie przekroczył), jak mu do wsi blade twarze znoszą dziesiątki koców i zaciera rączki. Okrywa nimi swoją rodzinę, bo rodzina jest najważniejsza. Cieszy się, że po raz pierwszy w życiu przeżyją zimę nie marznąc. O wirusie ospy nie ma pojęcia, podobnie jak o praniu wełny. No i wszystko tak jakby się zgadza. Jego rodzina (i on sam) nie umarli z zimna. Zapewne przyszły złe duchy, ktoś rzucił urok, pewnie zemsta za jakieś świństwo z przeszłości. Przez wiele lat nikt (z tubylców) nie kojarzył związku pomiędzy jednoznacznie dobrymi kocami i jednoznacznie niedobrą ospą1.

Indianie próbowali się leczyć na własną rękę, ale nie pomagało

A kiedy już skojarzył, było za późno. Indian pozostało na północnym kontynencie, w obszarze osadnictwa anglosaskiego, akurat tyle, że przebudzone sumienie bladych twarzy mogło zaspokoić się obdarowując ich ogromnymi połaciami bezużytecznych agrarnie gruntów i zasiłkami wystarczającymi, aby się zapić na śmierć.

Dziś mamy moim zdaniem do czynienia z bardzo podobną sytuacją. Tylko rolę dzikiego grają ludzie cywilizowani, a kolonizatorami jest eksplodujący azjatycki przemysł. Dziś to my jesteśmy dzikusami, nieważne czy mieszkamy w Europie, Ameryce, Azji, czy Afryce. Cieszy nas możliwość nabycia tańszej kurtki dla dziecka. Nie mamy pojęcia, nie tylko jak wygląda maszyna, która tę kurtkę uszyła (czy stał przy niej człowiek, też nie wiemy), nie wyobrażamy sobie współczesnej maszyny tkackiej, nie znamy procesów chemicznych prowadzących do powstania syntetycznych włókien, z których materiał na kurtkę utkano... Zaprawdę, jesteśmy tylko ciemnymi dzikusami. Bierzemy z półki w dobrej wierze. Przecież nikt tego specjalnie nie uczyni szkodliwym dla zdrowia, prawda? Prawda?

Żadna ilustracja nie pasuje do tematu

Może tak, a może nie. Może to nieumyślnie. Może tylko z niedbalstwa, a może jednak złośliwości. A może to jednak jest nowoczesna wojna? Zemsta ludów niegdyś podbitych, poniżonych, które dziś idą po światową hegemonię?

Tak czy owak, niemożliwe chyba jest dziś życie bez licznych, wyspecjalizowanych instytucji, których zadanie polegać będzie na kontrolowaniu, z czego składają się oraz w jakich warunkach zostały wyprodukowane, przechowywane, zmagazynowane, przetransportowane towary. Liczba zagrożeń wzrosła od czasów, gdy Pocahontas rzekomo wstawiła się za kapitanem Smithem. Odpowiednio do liczby substancji, z których tkane są dziś materiały do szycia.

No więc trucizna

Oczywiście należy pamiętać, że wysoka cena danego towaru wcale nas nie zabezpiecza przed niepożądanymi substancjami. Zresztą, przecież nie tylko w dziedzinie chemii zaszedł ogromny postęp. Wszyscy znamy liczne opowieści o zagrożeniach płynących z Internetu. A na drodze już się czają Sztuczne Indolencje, nanotwory, różne drony i też inżynieria społeczna.

Strach się bać.


  1. Uwaga: historycznie rzecz biorąc uznaje się jeden udokumentowany potwierdzony wypadek, gdy przedstawiciel władz kolonialnych użył zarażonych ospą koców celowo do zwalaczania tubylców: był to sir Jeffrey Amherst w 1763 roku, w Pennsylwanii, przeciwko wojownikom Pontiaka. Jednak późniejsze badania wskazują, że epidemia ospy, która w latach 1837-38 wykończyła Indian w Północnej Dakocie, została wywołana również przy pomocy zakażonych ospą koców dostarczonych przez armię USA. "Zabieg" ten zabił, wg ostrożnych szacunków, ok. 125 tysięcy Indian. Ale tak czy owak mówimy o chorobach zakaźnych, czyli jakoś tak się udało wykończyć też inne plemiona, w innych rejonach tego wielkiego kontynentu. 


Autor: flamenco108 w Z poziomu podłogi w Thu 13 February 2025. Tagi: Zpodlogi, obyczaje, scientia,

Comments

komentarze odpala Disqus