Przepowiednie na 2025 rok

Sprawy na świecie nie stoją, ale pędzą. W tym roku to stwierdzenie jest jeszcze prawdziwsze, niż w ubiegłym. Aktualnie zmienia się już tyle różnych spraw, że po prostu nie da się za tym nadążyć. A jednocześnie wciąż pozostają takie zakątki świata, które umykają uwagi starzejącego się Europejczyka.

Tworząc proroctwa zacznę od sprawdzenia zeszłorocznych przepowiedni. I spodziewam się bardzo niskiej celności.

Przepowiednia ogólna czyli TLDR;

Rok 2025 będzie rokiem bałaganu. Wybór Trumpa na prezydenta USA dał nam już tego przedsmak. Jego kompanija ma plany na mieszanie w skali globalnej, bo poprzednia administracja pozwoliła Chinom, Rosji, muzułmanom oraz innym wyrosnąć ponad poziom trawy i teraz to całe towarzystwo trzeba chybcikiem przyciąć do rozmiaru. Inaczej imperium amerykańskie zacznie się sypać.

Zabiegi Amerykanów wywołają kontrakcje. Zatem można się spodziewać, że zostanie odkryte parę niewiadomych co do np. zasobności danej potęgi w surowce produkcyjne, możliwości mobilizacyjnych, technologii.

Pojęcie "wojna hybrydowa" (hasło w wiki założono w 2015 roku) weszło do codziennego słownika tak zwanych dziennikarzy. Z tym, że nie będziemy już takich działań przypisywać wyłącznie Rosji. Zajmą się tym wszystkie kraje i organizacje, które mają interes w sprawianiu złośliwych niespodzianek swoim przeciwnikom. W rozpoczynającym się roku będziemy mieli okazję poznawać coraz więcej metod wzajemnego podkładania sobie świni - ale "poniżej progu wojny" (hasło w wiki założono w 2019 roku). Takich zdarzeń będzie przybywać. Napięcie rosnąć. Nie można wykluczyć, że specjalsi amerykańscy też zechcą pokazać, na co ich stać w tej materii. I może to będzie coś spektakularnego.

Ogólne z 2024

Przewidywałem, że to będzie rok czajenia się. I w zasadzie taki był. O dziwo, rzeczywiście wszyscy szykowali się na wybory w USA. Przez poprzedzające pół roku gadano prawie że tylko o tym.

A że wydarzenia nie biegną zgodnie z kalendarzem, zaczęło się dziać pod koniec roku, co zostanie podsumowane niżej.

Migracje do Europy, Bliski Wschód i Daleki Wschód

Daleki Wschód

Chiny i okolice

W zeszłym roku było coraz więcej sygnałów o pochylaniu się Chin, migracji produkcji do innych państw (Wietnam, Laos, Tajlandia), rozrzucaniu korporacyjnych fabryk, jakby w obawie, że coś się w okolicy może zacząć. Zatem należy się spodziewać w 2025 roku, że nadejdzie więcej wiadomości o problemach gospodarczych w Chinach i poprawie gospodarki w krajach ościennych. Nie można wykluczyć, że zaczniemy też być lepiej świadomi siły pieniędzy wielkich funduszy inwestycyjnych, które będą musiały "coś z tym zrobić". Ponieważ administracja amerykańska będzie sobie poczynać bardziej zdecydowanie, więcej ruchu w interesie należy się spodziewać. Na przykład jakichś widowiskowych demonstracji przeciwko stopniowemu przejmowaniu Tajwanu przez Chiny.

Dotrze do nas też więcej wieści o pełzającym krachu chińskiej gospodarki. O pustych miastach i wyłączonych fabrykach. O korupcji systemowej. I o wielkich pieniądzach, jakie KPCh pompuje w różne pomniejsze państewka, aby przejąć w nich kontrolę.

Ale żeby to oznaczało rzeczywiste załamanie? O nie, na to potrzeba dekad. Po prostu będzie więcej plotek, że sen złoty zmierza ku końcowi. To jeszcze można odwrócić.

Chińska gospodarka

Indochiny, Indonezja, Filipiny, Australia i Pacyfik

Na temat państw Półwyspu Indochińskiego nie mam (jak zwykle) żadnych specjalnych wyobrażeń. Zaczęło się już w zeszłym roku. I w bieżącym będzie kontynuowane - stopniowe wyciekanie inwestycji do krajów mniejszych i bezpieczniejszych od Chin. Dlaczego wcześniej nie można tego było zrobić? Ano, w dżungli, bez dróg dojazdowych i prądu, trudno budować fabryki. Ale teraz już można. A tania siła robocza już przebiera nóżkami.

Global GDP - proroctwo na 2050

Wg proroctwa długoterminowego Goldmana i Sachsa, szybki przyrost masy w Azji będzie następował w miarę równolegle we wszystkich krajach. Po prostu Azja stanie się najważniejszym kontynentem. O ile już nie jest.

Ciekawe, co się dzieje w państewkach Pacyfiku? Czy chińskie pieniądze podporządkowały sobie tamtejsze reżymy?

Bliski Wschód

O ile w zeszłym roku wieszczyłem, że Turcja się przyczai (co się sprawdziło z grubsza), to pod koniec roku znowu zaczęła się rąbanina w Syrii. Niespodziewanie resztki władzy rodziny Assadów padły z hukiem, a na ich miejsce wskoczyła turecka marionetka w postaci fanatycznego islamisty i jego bandy. Ale co to Zachodowi przeszkadzało ogłosić jako sukces demokracji?

Na długo im tej radości nie wystarczyło. Parę tygodni później nowiutki prezydent kazał wyblurować panią minister SZ Czwartej Rzeszy Niemieckiej.

Annalena Baerbock jakaś taka nieostra

Niby nic się nie stało, ale po Niemczech poniosło głosy, że skoro demokracja w Syrii w końcu zwyciężyła, to może te zastępy dentystów by się spakowały i wróciły do ukochanej ojczyzny?

Więc czego można się spodziewać po tym rejonie?

Turcja będzie rozciągać nici swojej władzy na południu. Jej celem będzie zniszczenie autonomii kurdyjskiej, która na wschodzie Syrii żyje sobie na prawach państwa pompując ropę i z tego kupując broń. Nie przyjdzie im to łatwo i wcale nie musi się udać w 2025.

Daesz (ISIS) uzyska przyczółek w tej nowej Syrii i będzie knuł. Jego bojówki rozjadą się po pustyni, co wywoła reakcję izraelskich myśliwców.

Izrael już prawie zakończył ludobójstwo w Gazie. W 2025 skoncentruje się na wymiataniu i odzyskiwaniu pozycji międzynarodowej. Zachód skwapliwie mu w tym pomoże w osobie nowiutkiego POTUSa Trumpa.

Na tym obszarze czarny łabędź to norma, czyli nie czarny łabędź.

Tymczasem o dziwo jemeńscy fanatyczni górale zajęli stałą pozycję w cieśninie Bab el Mandeb.

Cieśnina Bab el Mandeb

Kilka bombardowań trochę ich utemperowało, ale nie spodziewam się, aby ich sprawa została rozwiązana w 2025 roku. Ich działalność opłaca się zarówno Rosji jak i Chinom. Bo ich rakiety jakoś tak dziwnie w ich statki nie trafiają.

Migracje

Niechęć do inżynierów i dentystów z Afganistanu, Syrii, Sudanu oraz innych krajów w Europie wzrosła niepomiernie. W 2025 roku należy się spodziewać, że w niektórych krajach dojdzie do prac nad nowym prawem, które ma powstrzymać migrację najgorszego sortu. Nie wróżę temu powodzenia. Dopóki europejskie demokracje nie pogodzą się z koniecznością dyskryminacji czyli wskazania palcem, kogo nie chcemy u siebie (tj. muzułmanów bez wykształcenia), a kogo chcemy się pozbyć (tj. muzułmańskich fanatyków i przestępców), raczej nic się nie uda.

Trasy migracji wg Frontex w 2023 roku

Od kiedy kwestię przekroczenia granicy Układu z Schengen wzięły na siebie przedsiębiorstwa przemytnicze, na razie skończyły się wielkie fale najeźdźców, zamieniły się w stały strumyk. Wiadomo, że jakaś odsetka nachodźców dostaje się do strefy Schengen, a inna zostaje złapana. Poniżej liczby za rok 2024 złapanych różnych cudzoziemców:

Migracja wg Frontex w 2024 roku

A ilu tymczasem przekroczyło granicę i nikt ich nie namierzył? Nie ma takich danych. Nie da się policzyć tego, czego nie widać (pod warunkiem, że nie znamy sumarycznej liczby tego, co widoczne i niewidoczne). Ja przypuszczam, że stosunek wynosi 1:3 tj. na jednego złapanego trzech przechodzi.

Liczba wykrytych przekroczeń granicy wschodniej wzrosła miejscami nawet o 200%. Migracje szlakami morskimi na razie bastują, czyli zmniejszają się. Wsparcie służb naszych sąsiadów widocznie nie pozostaje bez znaczenia.

Więc czego możemy się spodziewać w bieżącym roku? Myślę, że wzrośnie liczba prób ucieczki młodych mężczyzn z Ukrainy. Reakcja społeczeństwa na kolejne dekrety prezydenta jest natychmiastowa. Tymczasem dla naszych braci muzułmanów sytuacja powoli się wyklaruje - po prostu będą migrować, migrować, migrować. Aż będzie ich tylu, że się wreszcie zorientujemy - ale wtedy będzie za późno. Ale to nie w roku 2025.

Czyli przepowiednia na 2025 rok


  1. Chińska gospodarka wejdzie w plateau. Pojawi się więcej informacji, że lada moment zacznie się walić.
  2. Indie pojawią się medialnie jako nowy przykład sukcesu. Poprawa jakości ich wizerunku stanie się dobrze widoczna.
  3. W Europie zaczną zdobywać poważne poparcie partie, które jeszcze parę lat temu nazywane były przez rządzące elity faszystowskimi. Nie dojdzie jednak do przegięcia.
  4. Rzeź w Gazie ma szansę się skończyć w tym roku.
  5. USA po uruchomieniu prezydenta Trumpa zaczną mieszać tęgo w całym świecie:
    1. Zagrożą wstrzymaniem dostaw na Ukrainę. Doprowadzą do rozmów pokojowych.
    2. Tupną nóżką wobec Korei Północnej.
    3. Nie anektują Kanady.
    4. Nie kupią Grenlandii (jeszcze).
    5. Ustanowią silniejszy protektorat nad Panamą.
  6. Migracja tak zwanych uchodźców stanie się mało ciekawym medialnie stałym elementem naszej rzeczywistości. Spodziewać się należy od ćwierć do pół miliona nachodźców w roku 2025.

Przepowiednie z 2024 roku - ocena

Cytuję:


  1. Chińska gospodarka odbiła się i łatwo dostępne tanie towary prosto z Chin będą sobie płynąć. Po raz kolejny Chiny zademonstrują też swoje możliwości kreowania nowych technologii. Czy też podkradania ich Amerykanom.
  2. Indie zaistnieją w świadomości medialnej - ktoś zauważy, że bardzo szybko rosną i nikt tego wcześniej nie zauważył.
  3. W Europie wypłyną niejawne posunięcia rządów państw, które są najpopularniejszym celem migrantów. Finansowane przez te rządy lewackie organizacje na pasku mafii przemytniczych podniosą szum.
  4. Rzeźnia w Gazie niczego nie rozwiąże, prawdopodobnie też się nie skończy.
  5. USA do spółki z paroma innymi krajami (być może też Rosją) solidnie przetrzepią skórę jemeńskim Huti (nie mylić z rwandyjskimi Hutu, którzy ośmielili się zakłócić przepływ towarów na światowej rucie między Europą i Azją (cieśnina Bab el Mandeb).
  6. Migranci przejdą do mainstreamu, czyli przestaną być sensacją dnia. Ale ich liczba nie spadnie, tylko wzrośnie.

Muszę z dumą stwierdzić, że przepowiednie 1,2,5 spełniły się, jakbym oglądał je z przyszłości.

Pozostałe oczywiście - słabiutko. Ukraińskie zboże zamiast płynąć do Afryki, zostało sprzedane międzynarodowym spekulantom i gdzieś się zapodziało. W Afryce z tego powodu jakoś głód nie wybuchł, choć powolutku sytuacja się pogarsza. Turcja nie wykonała mocnego ruchu, kto wie, może już nie jest zdolna?

Rosja, Białoruś i wojny na Dzikich Polach

Środkowo-Wschodnia Europa?

Rosja

Z tajemniczej i nieustępliwej mocy Rosji pozostały resztki. Okazało się, że w kraju tym panuje to co zawsze, czyli bardak. Jej siła opiera się wyłącznie na wielkości i liczebności. Która spada gwałtownie. I nigdy już nie można przykładać zachodniej miary do ich poczynań - rozważając je trzeba zawsze włączać wygaszone po czasach socjalizmu podzespoły tumiwisizm, imposybilizm, korupcja, załatwianie, układy, a do tego dołożyć umafijnione, podzielone na gangi tajne służby i państwowy oligarchat.

Cytat z poprzedniego wpisu. Wszystko prawda. Tyle, że umieranie państwa, szczególnie wielkiego, musi trwać nieco dłużej, niż nam się wydawało. A w tym czasie w niektórych momentach może ono wyglądać nawet, jakby kwitło, podnosiło się z upadku, albo przynajmniej trwało.

Rosja faktycznie płaci zasobami za przetrwanie i dostawy broni. Ale jednocześnie za te same środki buduje farsową odmianę komunizmu wojennego. Docierają wieści, że rządzący mają kłopot: posłać ludzi w okopy, czy do roboty na trzecią zmianę w rozbudowanej fabryce broni?

Kto pamięta czasy słusznie przeszłe (co jakoby zakończyły się 30 lat temu), ten wie, że rozkład Związku Radzieckiego, od momentu, gdy świat przestał go postrzegać jako potencjalnego hegemona świata (średni Chruszczow), do porozumienia białowieskiego inicjującego rozpad Imperium Zła, minęło właśnie - około 30 lat. Czyli tyle potrzeba czasu, aby rozłożyć imperium, które wcześniej zostało zdewastowane wojną światową, utraciło 10% populacji, a system rządów tylko przychlapał to nową farbą, nie dokonał prawdziwej odbudowy - bo nie miał z czego. A teraz mamy do czynienia z kleptokracją, która przez ostatnie 3 dekady też co prawda nie dokonała cudów, ale jednak zbudowała potężną infrastrukturę służącą do transferu surowców. Dzięki temu zdołała wytrzymać sankcje i do pewnego stopnia działać jak zwykle. A zasób potencjalnych klientów w postaci 140mln obywateli - wygląda imponująco w arkuszach kalkulacyjnych korpo-marketoidów. Jaka odsetka z nich rzeczywiście będzie kupować zachodni badziew? Jaka by nie była, wyniesie z tuzin Luksemburgów, albo półtorej Szwajcarii. Jest o co grać.

Z ciekawostek roku ubiegłego wartych odnotowania mamy bunt Prigożyna. Tego nikt się nie spodziewał. Straty pod Bachmutem i interesy Rosji w Afryce złożyły się na historię jak z filmu sensacyjnego. Ostatecznie buntownik został załatwiony także w stylu filmowym, czyli spadł razem ze swoim samolotem, paroma znajomymi i kompletem służby.

Wojna na Dzikich Polach

Ile Ukraińców już uciekło?

Niesamowite, wojna w zeszłym roku odbyła się niemal dokładnie tak, jak to opisałem na początku 2023. W tej sprawie nic się nie zmieniło. Zgodnie z przewidywaniami tłukli się na mrozie o Bachmut, potem, jak step wysechł po wiosennych roztopach, Ukraina wdupiła z kontrofensywą w rejonie Tokmaku. Teraz Rosja bije się o Awdijewkę - ale już mało kogo to obchodzi.

Najpierw Zachód napompował Ukrainę bronią, a potem jorgnął się, że wyprodukował potwora. Co prawda ten jest wciąż zajęty zmaganiami z niedźwiedziem, ale co będzie potem? Zatem przystąpiono do jego demontażu i podporządkowania. Polityka to jednak brudna sprawa. W ramach osłabienia Ukrainy i jej głębszego zwasalizowania dopuszczono do ujawnienia bezdennej korupcji sięgającej samych szczytów władzy. Wstrzymano strumień pieniędzy i nie wiada, jak to będzie z zaopatrzeniem w broń.

W krajach, w których bomby nie spadają, wojna na Dzikich Polach stała się tylko jedną z wielu sensacji, którymi media starają się nas ogłupić. Przywykliśmy. Wygląda na to, że Ukraińcy też w jakiś sposób przywykli, czyli dostosowali się do nowej sytuacji: kto mógł zwiać, to już zwiał, a reszta żyje wedle możliwości.

Ukraina z Rosją będą tkwić w klinczu, którego skutków w 2024 raczej nie możemy oczekiwać. Zachód raczej nie chce dopuścić do przegranej Ukrainy. Ale dziś już wiemy, że na wygranej też mu nie zależy. Trwa gotowanie żaby. Trzeba czekać.

Białoruś

Białoruś - siły zbrojne

Wbrew moim oczekiwaniom na Białorusi nie wydarzyło się nic istotnego. Polska nie wykorzystała krótkiego momentu zachwiania się władzy Łukaszenki, podobnie białoruska opozycja. Może uznano, że to zachwianie nie jest jeszcze takie duże. Ale raczej chodzi o to, że polska polityka zajęta już była wyborami, gdzie im tam do mięszania w cudzym kotle.

Zatem zapowiada się, że tutaj wszystko będzie podobnie jak na Ukrainie: dalej będą przerzucać migrantów, u siebie znęcać się nad Polakami. Społeczeństwo białoruskie rozgniewało się przy okazji wyborów w roku 2020, ale dostało po łapach. I teraz przyczajone czeka na następną okazję. Może to będą następne wybory prezydenckie? A do nich jeszcze ponad rok.

Czyli przepowiednia na 2024 rok


  1. Na wojnie w Ukrainie nie dojdzie do rozstrzygnięcia. Trwa gotowanie żaby.
  2. Rosja spróbuje skonsolidować swoje satelity (w tym umocnić się w Afryce), uwidocznią się jednak braki kadrowe.
  3. Na całym pasie Sahelu (Afryka) dojdzie do przesunięć politycznych i poważnego wzrostu znaczenia rosyjskiej gangsterki w miejscowych interesach. Starzy kolonizatorzy zostaną wyparci.
  4. Białoruś będzie trwać przy Rosji i nic się specjalnego nie wydarzy.

Przepowiednie z 2023 roku - ocena


  1. Na wojnie w Ukrainie dojdzie do 2 spektakularnych wydarzeń typu odzyskanie terenów lub poważna porażka na jakimś odcinku frontu, ale nie będzie jeszcze rozstrzygnięcia.
  2. Pojawią się dobrze widoczne oznaki rozkładu gospodarki rosyjskiej.
  3. Pojawi się więcej samodzielnych książąt (dziś mamy dwóch: Prigożyna i Kadyrowa) budujących swoją niezależność od Moskwy.
  4. Rosja przystąpi do przejęcia Białorusi.
  5. Na Białorusi wybuchnie powstanie przeciwko Rosji.

Tylko przepowiednia nr 1 miała cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Przepowiednia nr 2 także do jakiegoś stopnia się spełniła, ale to dyskusyjne (była też dość ogólna).

Polska, Europa i okolice (czyli USA)

Po pandemii nie pozostało śladu. W związku z tym zaczynają coś bąkać o kolejnym Covidzie, ale słabo się to na razie przyjmuje.

Pomimo wojny i zagrożenia, że może przeskoczyć z Ukrainy na np. Pribałtykę, kierunek przepływu forsy pozostał na razie bez zmian: państwa wschodzące inwestorzy dalej postrzegają jako dobre miejsce lokaty kapitału. Doświadczenia historyczne każą ufać, że inwestorzy jako bezimienna masa wiedzą lepiej. Dlatego zasadniczo śpię spokojnie.

Niemcy chwieją się, ale nie tracą nadziei na powrót do starych kolein (nie czytali filozofów? A kto by ich czytał, jak ma własnych?). Obiecująco dla nich wygląda fakt, że USA chce się odpępkować od Europy. Z drugiej strony wiadomo, że nie ma zgody na podobne uruchomienie starych szlaków tłoczenia gazu i ropy, więc trzeba kombinować po nowemu. Tymczasem wewnątrz społeczeństwo zaczyna mieć dość tych dziwnych ruchów robaczkowych, które serwuje im władza: utrudnianie życia podatnikom i ułatwianie darmozjadom. W roku 2024 nie dojdzie raczej do rozstrzygnięcia, będą trwać zmagania.

Nie ma się co cieszyć z problemów niemieckich - na razie sporo ludzi w Polsce od nich zależy. Jeżeli zaczną się walić ich korporacje przemysłowe i handlowe, to najpierw zwiną stragany u nas.

W Polsce odbyły się wybory i wygląda na to, że Niemcy chcą pogrzebać wszystkie projekty, które pomogłyby wybić się naszej ojczyźnie na większą niezależność w istotnych gospodarczo obszarach: ich agenci (lub pożyteczni idioci) próbują uwalić budowę portu, węzła lotniczo-kolejowego oraz elektrowni atomowych. Są to jednakoż projekty wieloletnie, w które zaangażowane są spore kapitały, więc w 2024 nie dojdzie do rozstrzygnięcia.

Tymczasem USA też stopniowo zmniejsza zainteresowanie Europą, a to z dwóch powodów:

  1. W ramach zmniejszania kosztów naciska, aby Europa zaczęła sama rozwiązywać swoje problemy (ale po myśli Amerykanów). Jeżeli Trump wygra, to na tym polu będzie tylko bardziej.
  2. Zbliżają się wybory prezydenckie w USA, a jak wiadomo, poza USA tak naprawdę nic nie istnieje.

Rosnące napięcie na Pacyfiku też nie pozostaje bez znaczenia.

Czyli przepowiednia na 2024 rok


  1. Niemcy zajmą się swoją opozycją i spróbują ją jakoś przykryć lub obłaskawić.
  2. Niemcy będą usilnie dążyć do uwalenia polskich kluczowych projektów gospodarczych i być może też zbrojeniowych.
  3. Okaże się w Polsce, że nowy rząd robi dziwne fikołki w medialnie atrakcyjnych obszarach, ale w miejscach naprawdę ważnych kontynuuje politykę poprzednika (z grubsza).
  4. Różne europejskie rządy zaczną bardziej jawnie selekcjonować i wykopywać na zewnątrz niechcianych migrantów.
  5. USA zajęte wyborami zaniedba wiele z istotnych kierunków swojej polityki imperialnej.
  6. Chiny do spółki z Koreą Północną wytną Amerykanom jakiś kawał (niemiły).

Swoją drogą nie wspomniałem o Węgrzech. A ten kraiczek ostatnio mocno łobuzuje na forum europejskim. Nie potrafię jednakowoż ocenić, na ile jego wygibasy są istotne. Skłonny jestem myśleć, że gdyby naprawdę mógł zaszkodzić, to ktoś by Węgry zneutralizował. A tego nie robi. Być może zatem w rzeczywistości kraj ten zajął miejsce jakiegoś wentyla bezpieczeństwa? Blokuje projekty, które są słuszne i prawe, ale w rzeczywistości nie w smak pragmatykom?

Przepowiednia z 2023 roku - ocena


  1. Uwidoczni się kryzys przemysłu niemieckiego.
  2. Siła polityczna Niemiec i Francji w Europie Środkowej widocznie się zmniejszy.
  3. USA będą bardziej nachalnie dyktować postępowanie rządom Europy Środkowej.
  4. Konflikt pomiędzy Polską i Brukselą dalej nie zostanie rozwiązany.
  5. Wzrost cen, inflacja i kryzys staną się drażniące dla sporej części społeczeństwa polskiego.
  6. Szwecja i Finlandia oficjalnie zostaną przyjęte do NATO.
  7. W wyborach parlamentarnych w IIIRP znowu wygra PiS, ale tylko o włos. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Jakoś spełniły się punkty 1,2. Punkt 4. Bruksela chyba uważa za rozwiązany, bo po wyborach władzę przechwycił ich faworyt. Ale punkt 7. również się sprawdził, bo PiS wygrał o włos - który nie wystarczył do skutecznego sklecenia rządu. I w ten sposób właśnie obserwujemy, jak powoli przegrywa. Ale nie wybory. Politykę. Punkt 6. spełnił się częściowo - Finlandia już jest w NARO, a Szwecja ciągle czeka na zgodę ze strony Węgier i Turcji. Punkt 5. co prawda się sprawdził, ale chyba wybory wyczerpały energię Polaków. Inflacja średnia w skali roku wyniosła ponad 10% więc niemało. Ale jakoś się trzymamy.

Szczęśliwego Nowego Roku!

Czyli będzie to samo co dziś, tylko bardziej.

Obyśmy dożyli lepszych czasów!


Autor: flamenco108 w Z poziomu podłogi w Mon 20 January 2025. Tagi: Zpodlogi, polityka, eko-nom, przydum, obyczaje, przepowiednie,

Comments

komentarze odpala Disqus