Europejski dowcip (od Ploum'a)
Komentarz
Historyjka pochodzi z bloga znanego we Francji propagatora Otwartego Oprogramowania, wykładowcy i pisarza science-fiction Lionela Dricota, znanego pod nickiem Ploum. Link do oryginału: https://ploum.net/the-european-joke.
Tłumaczenie moje, bardzo swobodne.
Dowcip europejski
Raj po europejsku:
Dostaliśmy zaproszenie na oficjalny lunch. Powitał nas Anglik. Jedzenie przygotował Francuz, Włoch zadbał o nastrój, a Niemiec odpowiadał za organizację.
Piekło po europejsku:
Dostaliśmy zaproszenie na oficjalny lunch. Powitał nas Francuz. Jedzenie przygotował Anglik, Niemiec zadbał o nastrój, ale bez obaw, za organizację odpowiadał Włoch.
Ale śmieszne...
Żart ten został zaproponowany na zebraniu Rady Europy przez deputowanego z Belgii jako oficjalny żart europejski, którego każdy uczeń w Unii Europejskiej powinien uczyć się w szkole. Żart poprawi relacje między narodami, a także będzie promował nasz europejski humor i kulturę.
Rada Europejska zebrała się, aby podjąć decyzję. Czy żart powinien być oficjalnym żartem europejskim, czy nie?
Przedstawiciel Wielkiej Brytanii oznajmił z bardzo poważną miną1, że żart był absolutnie zabawny.
Poseł francuski zaprotestował, bo w dowcipie źle przedstawiono Francję. Wyjaśnił, że żart nie może być śmieszny, jeśli dotyczy Francji.
Polska też protestowała (gremialnie), bo nie wystąpiła w dowcipie.
Deputowany z Luksemburga zapytał, kto będzie posiadał prawa autorskie do dowcipu. Reprezentant Szwecji nie powiedział ani słowa, ale patrzył na wszystkich z krzywym uśmiechem.
Posłanka z Danii zapytała, gdzie w dowcipie było jakieś wyraźne odniesienie do seksu? Jeśli to żart, to powinno być, prawda?
Holender nie zrozumiał żartu, podczas gdy deputowana z Portugalii nie zrozumiała, co to jest "żart". Czy to jakaś nowa koncepcja?
Reprezentant Hiszpanii wyjaśnił, że żart może być śmieszny tylko, gdy zostanie jasno wskazane, że lunch był o godzinie 13:00, czyli o zwykłej porze śniadania. Posłanka z Grecji złożyła skargę, że nie dostała zawiadomienia o tym lunchu, a przez to przegapiła okazję do darmowego jedzenia i że zawsze o niej zapominano. Reprezentantka Rumunii zapytała, czym jest "lunch".
Przedstawiciele Litwy i Łotwy złożyli skargę na pomylenie ich tłumaczeń, co jest niedopuszczalne, nawet jeśli zdarza się cały czas. Słowenia odpowiedziała im z wyrzutem, że o tłumaczeniu w ich języku w ogóle zapomniano, a przecież nie robią zamieszania. Słowacja ogłosiła, że jeśli żart nie dotyczył małej kaczuszki i hydraulika, to w ich tłumaczeniu na pewno pojawił się błąd. Czechy przyłączyły się do interpelacji Słowacji.
Przedstawiciel Wielkiej Brytanii stwierdził, że historia z kaczuszką i hydraulikiem też wydaje się bardzo zabawna.
Węgry nie skończyły jeszcze czytać 120 stron własnego tłumaczenia, więc nic nie powiedziały.
Następnie inny przedstawiciel Belgii zapytał, czy Belg, który zaproponował ten żart, mówił po niderlandzku, czy francusku. Bo w pierwszym przypadku oczywiście poparłby rodaka, w drugim zaś musiałby odmówić, niezależnie od jakości żartu.
Na zakończenie spotkania przedstawiciel Niemiec oznajmił, że miło było przeprowadzić debatę tutaj, w Brukseli, ale teraz wszyscy muszą udać się pociągiem do Strasburga, aby podjąć decyzję. Poprosił, aby ktoś obudził Włocha, aby nie spóźnił się na pociąg, aby mógł wrócić do Brukseli i ogłosić decyzję prasie przed końcem dnia.
- Ale jaka decyzja? - zapytał przedstawiciel Irlandii.
I wszyscy zgodzili się, że czas na przerwę kawową.
-
stiff upper lip (przyp. tłum.) ↩