Jeden jedyny i nic więcej... Naprawdę. Zostały nam już nie miesiące,
ale najwyżej tygodnie, a i to z powodu braku pośpiechu aktualnie. A za
kilka dni ma się w rurze pojawić gaz, czyli ściśle i nieodwołalnie
finiszujemy.
Co wprawia w bardzo dobry, choć czarno-biały, humor szanownego
Inwestora.
Skomplikowana aparatura rozprowadzająca …
Czytaj dalej »
Trzy dni urlopu na cele artystyczne przyniosło konkretne owoce. Biel
pomału ogarnia cały parter mieszkalny. Trochę jeszcze zostało, ale
zdążymy przed przeprowadzką.
Razem z łazienką trudziłem się nad malowaniem naszej sypialni. Jak
pisałem wcześniej, purchle, czyli odłażąca farba, spowolniły proces
malowania, w mojej ocenie przynajmniej dwukrotnie, za to zwiększyły
poziom …
Czytaj dalej »
Ruszyły prace kończące gehennę budowlaną. Przystąpiliśmy do malowania
pomieszczeń, sprzątamy dookoła budynku, Główny Technolog biedzi się nad
podłączeniem kotła gazowego (ciągle coś mu nie pasuje), wiosna idzie.

Dom, czyli w fachowym języku elewacja, prezentuje się bardzo ładnie.
Gdyby tak jeszcze otaczające go błotko pomalować na zielono, byłoby już
całkiem ekstra …
Czytaj dalej »
Kiedy przekraczam próg naszego nowego domu, wydaje mi się, że mógłbym
od biedy już się do niego przeprowadzać. Ale z dziećmi, to jeszcze
niemożliwe. Naprawdę, huk roboty przed nami.
Wszystko posuwa się do przodu, ale jakby tyłem. Każda praca wymaga
czasu. Czasem też nie da się jej wykonać samemu. Czasem …
Czytaj dalej »
We środę pojawili się Martillos Hermanos, aby szybką akcją zakończyć
prace elewacyjne. A ja tymczasem łatałem dziury w dachu po niedawnej
wichurze.

Widoczna na zdjęciu dziura jest najmniejsza w kolekcji. Zemściło się
odkładanie pewnych prac na potem. Na szczęście wystarczyło resztek papy,
żeby się z problemem uporać.
Przy okazji wycieczki …
Czytaj dalej »
Chociaż spieszyć się trzeba. Czas nie stoi w miejscu, a mieszkać
gdzieś trzeba. Tylko gazu na razie i tak nie ma.
W telegraficznym skrócie, dom został obity elewacją z desek i dosyć
ładnie wygląda.
Zanim wiosna nadejdzie, deski zapewne trochę poszarzeją i już nie będą
tak atrakcyjnie wyglądać. Ale wtedy …
Czytaj dalej »
To widać i słychać, i czuć. Czuć ostry, octowy zapach silikonu,
duszący pyłu ze szlifowanej glazury, glonowaty błota spod domu. Czuć
przeprowadzką.
Jeszcze nie. Jeszcze trochę. Jeszcze nie teraz. Ale już niedługo.
Właściwie można powiedzieć, że przeprowadzka już się zaczęła. W końcu
doszło do podłączenia kuchenki gazowej, zatem pierwszy krok …
Czytaj dalej »
Weekend upłynął pod znakiem wykańczania elewacji i klejenia glazury w
łazience. Wykończeniówka okazuje się żmudną i nudną dłubaniną dla
prawdziwych amatorów tego typu wrażeń.
Na szczęście bezpośrednim lepieniem kafli zajął się Pan Henio, fachowiec
glazurnik, co i płytki położyć potrafi, i historię opowiedzieć, a
podobno i w mordę dać (tzw …
Czytaj dalej »
Prace do soboty toczyć się będą wartko. Efekty można oglądać
codziennie, choćby zmieniające położenie rusztowania.
Martillos Hermanos w trybie ekspresowym kończą montaż elewacji. Mają
zamiar zwijać się w sobotę, czyli jutro i do tego momentu muszą obłożyć
dechami cały dom.
Bardzo ładnie im to wychodzi. Przywieźli ze Szwecji znakomite i …
Czytaj dalej »
Wczora z wieczora układanie kafli na podłodze znalazło się na
szczęśliwym finiszu. Przy drzwiach pojawiła się odbojnica tymi palcyma
uczyniona, a Martillos Hermanos kontynuowali elewację.
I tak streściłem w zasadzie wszystko, co się wydarzyło. Mogę jeszcze
dodać, że Martillos Hermanos zaczęli ocieplanie ściany południowej, co
musi za sobą pociągnąć niedługo …
Czytaj dalej »
Święta upłynęły pod znakiem pomięszania. Nie mogłem normalnie
świętować, nie mogłem normalnie pracować. Na szczęście już się
skończyły.
Wykonawcy się rozjechali pozostawiwszy niedokończoną robotę. Można było
założyć, że wrócą. I oby wrócili.

Święta to czas, który stereotypowo powinniśmy spędzać z rodziną. Tak się
częściowo też stało. Co prawda ja od …
Czytaj dalej »
Martillos Hermanos robią równo. Ściana po ścianie. W ten sposób można
szybko ocenić efekt.
Elewację wymyśliliśmy prawie dwa lata temu. Pora zweryfikować
wyobrażenia. Nie wygląda to źle. Ciekawe, co zobaczymy w świetle tak
zwanym dziennym.


Podobają mi się te obróbki przy oknach. Proste i bezpretensjonalne.
Metodę przywieźli ze Szwecji. Zabejcuję …
Czytaj dalej »
Święty Mikołaj (strefa łacińska), Dziadek Mróz (strefa pansłowiańska)
i Cagaan Owgon (strefa postmongolska) wylądowali desantem u mnie na
budowie.
W związku z tym niespodziewanie pojawiły się ekipy i pojedynczy
fachowcy, żeby ze sobą konkurować.
Z dalekiej Skandynawii zjechał Cieśla i jego Martillos Hermanos.
Jednocześnie, choć się nie umawiali, panowie o …
Czytaj dalej »
Minął miesiąc niespiesznej dłubaniny, podczas której moja użyteczność
na budowie sprowadzała się głównie do nocowania. Ale teraz znowu ma się
zaroić.
Ale od początku, czyli od końca ostatnich wydarzeń:
Po pierwsze, zakopaliśmy szambo - nie moimi rękami, a wynajętych
fachowców.
Jak widać, kominek trochę wystaje - sie go przytnie, jak przyjdzie
właściwa …
Czytaj dalej »
W weekend zakończył się też długotrwały proces zamykania domu.
Pojawiły się drzwi balkonowe. Zrobiło się jaśniej. Ale nie ciszej.
Dom na linii startowej wykończeniówki. Co i raz łazimy po pokojach,
rozmawiamy, a co gorsza - kłócimy się. Jakie mają być ściany, co jeszcze
można by zmienić...

Co do kafli, to pomaleńku …
Czytaj dalej »