W pewien słoneczny, gorący, majowy dzień mój Brat w Karmie przybył, by
wspomóc proces budowy po zbudowaniu domu. Powiedział: zrobimy co chcesz.
To ja wybrałem rury.
Zaczęło się od wołowego kopania pierwszych odcinków dołu. Później trzeba
było rozplątać kilkadziesiąt metrów rury. Zabawy było huk.
Rura była długa i kręta. Wiła …
Czytaj dalej »
Już dwa tygodnie, albo trzy, zależy jak liczyć, w końcu po drodze
zdarzył się terapeutyczny wyjazd w góry. Zaliczyliśmy już awarię
hydroforu. Opanowani jesteśmy przez niemoc twórczą.
Bo miejsca jest mnóstwo, choć odpaliliśmy może trzecią część
powierzchni, jaką docelowo mamy zasiedlić. Pojawiły się pierwsze
prezenty, w postaci kompletu puchowej kołdry …
Czytaj dalej »
Mieszkamy już w nowym domu. Dwa lata koczowania po wynajętych
mieszkaniach. Teoretycznie koniec to naszej tułaczki. Jednakowoż cały
czas nie ma mebli, kuchni i (o zgrozo!) internetu.
Jak wspomniałem, w przeprowadzkach nabraliśmy już niejakiej wprawy. W
szczególności moja najlepsza z żon, potrafi zarządzić pakowanie w jeden
dzień tak, że pozostaje …
Czytaj dalej »
Tak. Wczora z wieczora odtrąbiliśmy koniec wielkiej budowy. Skończyły
się grube roboty budowlane, pozostała dziubdzianina i schody do
zrobienia. Trzeba zacząć mieszkać.
Dekarze w spokoju ducha i zupełnie bez pośpiechu pchnęli robotę
korzystając z bezdeszczowych okoliczności klimatu.
Z przygód, do których zdążyłem się już przyzwyczaić przez ostatni rok,
wydarzyła się …
Czytaj dalej »
W przedprzeprowadzkowym szale pojawiają się małe zakłócenia rytmu tak
świetnie się układającej bajki - dachowcy nie przestają pracować i
trzeba było w trybie natychmiastowym zakupić i osadzić okna dachowe.
Po deszczowym dniu nadszedł słoneczny i można było dokończyć
dziurawienie dachu bez większych strat. Muszę powiedzieć, że wbrew
rozsądkowi miałem nadzieję, że …
Czytaj dalej »
I właściwie tyle można by w tym temacie napisać. Ale z tego wynikają
tak zwane implikacje.
Na przykład taka, że ustaliliśmy wstępnie przypuszczalny ostateczny
termin prawdopodobnej przeprowadzki. Ma to być zatem drugi weekend
kwietnia i okolice. O ile oczywiście uda się zapiąć kilka luźno
zwisających okoliczności, a mianowicie:
Czytaj dalej »
Jeden jedyny i nic więcej... Naprawdę. Zostały nam już nie miesiące,
ale najwyżej tygodnie, a i to z powodu braku pośpiechu aktualnie. A za
kilka dni ma się w rurze pojawić gaz, czyli ściśle i nieodwołalnie
finiszujemy.
Co wprawia w bardzo dobry, choć czarno-biały, humor szanownego
Inwestora.
Skomplikowana aparatura rozprowadzająca …
Czytaj dalej »
Trzy dni urlopu na cele artystyczne przyniosło konkretne owoce. Biel
pomału ogarnia cały parter mieszkalny. Trochę jeszcze zostało, ale
zdążymy przed przeprowadzką.
Razem z łazienką trudziłem się nad malowaniem naszej sypialni. Jak
pisałem wcześniej, purchle, czyli odłażąca farba, spowolniły proces
malowania, w mojej ocenie przynajmniej dwukrotnie, za to zwiększyły
poziom …
Czytaj dalej »
Ruszyły prace kończące gehennę budowlaną. Przystąpiliśmy do malowania
pomieszczeń, sprzątamy dookoła budynku, Główny Technolog biedzi się nad
podłączeniem kotła gazowego (ciągle coś mu nie pasuje), wiosna idzie.
Dom, czyli w fachowym języku elewacja, prezentuje się bardzo ładnie.
Gdyby tak jeszcze otaczające go błotko pomalować na zielono, byłoby już
całkiem ekstra …
Czytaj dalej »
Kiedy przekraczam próg naszego nowego domu, wydaje mi się, że mógłbym
od biedy już się do niego przeprowadzać. Ale z dziećmi, to jeszcze
niemożliwe. Naprawdę, huk roboty przed nami.
Wszystko posuwa się do przodu, ale jakby tyłem. Każda praca wymaga
czasu. Czasem też nie da się jej wykonać samemu. Czasem …
Czytaj dalej »
We środę pojawili się Martillos Hermanos, aby szybką akcją zakończyć
prace elewacyjne. A ja tymczasem łatałem dziury w dachu po niedawnej
wichurze.
Widoczna na zdjęciu dziura jest najmniejsza w kolekcji. Zemściło się
odkładanie pewnych prac na potem. Na szczęście wystarczyło resztek papy,
żeby się z problemem uporać.
Przy okazji wycieczki …
Czytaj dalej »
Chociaż spieszyć się trzeba. Czas nie stoi w miejscu, a mieszkać
gdzieś trzeba. Tylko gazu na razie i tak nie ma.
W telegraficznym skrócie, dom został obity elewacją z desek i dosyć
ładnie wygląda.
Zanim wiosna nadejdzie, deski zapewne trochę poszarzeją i już nie będą
tak atrakcyjnie wyglądać. Ale wtedy …
Czytaj dalej »
To widać i słychać, i czuć. Czuć ostry, octowy zapach silikonu,
duszący pyłu ze szlifowanej glazury, glonowaty błota spod domu. Czuć
przeprowadzką.
Jeszcze nie. Jeszcze trochę. Jeszcze nie teraz. Ale już niedługo.
Właściwie można powiedzieć, że przeprowadzka już się zaczęła. W końcu
doszło do podłączenia kuchenki gazowej, zatem pierwszy krok …
Czytaj dalej »
Weekend upłynął pod znakiem wykańczania elewacji i klejenia glazury w
łazience. Wykończeniówka okazuje się żmudną i nudną dłubaniną dla
prawdziwych amatorów tego typu wrażeń.
Na szczęście bezpośrednim lepieniem kafli zajął się Pan Henio, fachowiec
glazurnik, co i płytki położyć potrafi, i historię opowiedzieć, a
podobno i w mordę dać (tzw …
Czytaj dalej »
Prace do soboty toczyć się będą wartko. Efekty można oglądać
codziennie, choćby zmieniające położenie rusztowania.
Martillos Hermanos w trybie ekspresowym kończą montaż elewacji. Mają
zamiar zwijać się w sobotę, czyli jutro i do tego momentu muszą obłożyć
dechami cały dom.
Bardzo ładnie im to wychodzi. Przywieźli ze Szwecji znakomite i …
Czytaj dalej »