Z braku lepszego pomysłu można robić różne rzeczy. Na przykład
nowoczesne i kontrowersyjne rozwiązania techniczne dla polepszenia
wentylacji w domu. Polepszenia? To się jeszcze zobaczy.

Jak zdarzyło mi się zauważyć w jednym z pierwszych wpisów do tego
bloga, budowa to powódź szczegółów,
a każdy z nich grozi mniejszą lub większą …
Czytaj dalej »
Panie Premierze, Panie Prezydencie. Da się. Naprawdę, jest to możliwe.
Trzeba tylko trochę pomyśleć, mieć dobrych ludzi do pomocy i zapewnienia
płynności inwestycji.
Trzeba przyjrzeć się najsampierw, co właściwie chcemy zrobić.
Ten plan to było już bodaj szóste podejście do rozwiązania problemu. Na
początku wydawało się to łatwe - wytyczyć bieg …
Czytaj dalej »
W dzisiejszych czasach możesz nie mieć wody, ogrzewania, spać na
podgrzanej cegle - ale podłączenie do telewizji i Internetu mieć musisz.
Dostęp do zupełnie niepotrzebnej, zbędnej, głupiej, ale jakże miłej w
odbiorze informacji czyni nas ludźmi cywilizowanymi.
Zatem przy pierwszej okazji musieliśmy zmienić nasz stan z offline na
online. Wizyta Brata …
Czytaj dalej »
W pewien słoneczny, gorący, majowy dzień mój Brat w Karmie przybył, by
wspomóc proces budowy po zbudowaniu domu. Powiedział: zrobimy co chcesz.
To ja wybrałem rury.
Zaczęło się od wołowego kopania pierwszych odcinków dołu. Później trzeba
było rozplątać kilkadziesiąt metrów rury. Zabawy było huk.
Rura była długa i kręta. Wiła …
Czytaj dalej »
Już dwa tygodnie, albo trzy, zależy jak liczyć, w końcu po drodze
zdarzył się terapeutyczny wyjazd w góry. Zaliczyliśmy już awarię
hydroforu. Opanowani jesteśmy przez niemoc twórczą.
Bo miejsca jest mnóstwo, choć odpaliliśmy może trzecią część
powierzchni, jaką docelowo mamy zasiedlić. Pojawiły się pierwsze
prezenty, w postaci kompletu puchowej kołdry …
Czytaj dalej »
Mieszkamy już w nowym domu. Dwa lata koczowania po wynajętych
mieszkaniach. Teoretycznie koniec to naszej tułaczki. Jednakowoż cały
czas nie ma mebli, kuchni i (o zgrozo!) internetu.
Jak wspomniałem, w przeprowadzkach nabraliśmy już niejakiej wprawy. W
szczególności moja najlepsza z żon, potrafi zarządzić pakowanie w jeden
dzień tak, że pozostaje …
Czytaj dalej »
Tak. Wczora z wieczora odtrąbiliśmy koniec wielkiej budowy. Skończyły
się grube roboty budowlane, pozostała dziubdzianina i schody do
zrobienia. Trzeba zacząć mieszkać.
Dekarze w spokoju ducha i zupełnie bez pośpiechu pchnęli robotę
korzystając z bezdeszczowych okoliczności klimatu.
Z przygód, do których zdążyłem się już przyzwyczaić przez ostatni rok,
wydarzyła się …
Czytaj dalej »
W przedprzeprowadzkowym szale pojawiają się małe zakłócenia rytmu tak
świetnie się układającej bajki - dachowcy nie przestają pracować i
trzeba było w trybie natychmiastowym zakupić i osadzić okna dachowe.
Po deszczowym dniu nadszedł słoneczny i można było dokończyć
dziurawienie dachu bez większych strat. Muszę powiedzieć, że wbrew
rozsądkowi miałem nadzieję, że …
Czytaj dalej »
I właściwie tyle można by w tym temacie napisać. Ale z tego wynikają
tak zwane implikacje.
Na przykład taka, że ustaliliśmy wstępnie przypuszczalny ostateczny
termin prawdopodobnej przeprowadzki. Ma to być zatem drugi weekend
kwietnia i okolice. O ile oczywiście uda się zapiąć kilka luźno
zwisających okoliczności, a mianowicie:
Czytaj dalej »
Jeden jedyny i nic więcej... Naprawdę. Zostały nam już nie miesiące,
ale najwyżej tygodnie, a i to z powodu braku pośpiechu aktualnie. A za
kilka dni ma się w rurze pojawić gaz, czyli ściśle i nieodwołalnie
finiszujemy.
Co wprawia w bardzo dobry, choć czarno-biały, humor szanownego
Inwestora.
Skomplikowana aparatura rozprowadzająca …
Czytaj dalej »
Trzy dni urlopu na cele artystyczne przyniosło konkretne owoce. Biel
pomału ogarnia cały parter mieszkalny. Trochę jeszcze zostało, ale
zdążymy przed przeprowadzką.
Razem z łazienką trudziłem się nad malowaniem naszej sypialni. Jak
pisałem wcześniej, purchle, czyli odłażąca farba, spowolniły proces
malowania, w mojej ocenie przynajmniej dwukrotnie, za to zwiększyły
poziom …
Czytaj dalej »
Ruszyły prace kończące gehennę budowlaną. Przystąpiliśmy do malowania
pomieszczeń, sprzątamy dookoła budynku, Główny Technolog biedzi się nad
podłączeniem kotła gazowego (ciągle coś mu nie pasuje), wiosna idzie.

Dom, czyli w fachowym języku elewacja, prezentuje się bardzo ładnie.
Gdyby tak jeszcze otaczające go błotko pomalować na zielono, byłoby już
całkiem ekstra …
Czytaj dalej »
Kiedy przekraczam próg naszego nowego domu, wydaje mi się, że mógłbym
od biedy już się do niego przeprowadzać. Ale z dziećmi, to jeszcze
niemożliwe. Naprawdę, huk roboty przed nami.
Wszystko posuwa się do przodu, ale jakby tyłem. Każda praca wymaga
czasu. Czasem też nie da się jej wykonać samemu. Czasem …
Czytaj dalej »
We środę pojawili się Martillos Hermanos, aby szybką akcją zakończyć
prace elewacyjne. A ja tymczasem łatałem dziury w dachu po niedawnej
wichurze.

Widoczna na zdjęciu dziura jest najmniejsza w kolekcji. Zemściło się
odkładanie pewnych prac na potem. Na szczęście wystarczyło resztek papy,
żeby się z problemem uporać.
Przy okazji wycieczki …
Czytaj dalej »
Chociaż spieszyć się trzeba. Czas nie stoi w miejscu, a mieszkać
gdzieś trzeba. Tylko gazu na razie i tak nie ma.
W telegraficznym skrócie, dom został obity elewacją z desek i dosyć
ładnie wygląda.
Zanim wiosna nadejdzie, deski zapewne trochę poszarzeją i już nie będą
tak atrakcyjnie wyglądać. Ale wtedy …
Czytaj dalej »