Globalne ocieplenie, mówili, zakładaj sady brzoskwiniowe, mówili...
Koniec marca następnego roku. Żyjemy pomału w nowej siedzibie. Główny
Technolog co jakiś czas pcha do prac przy wykończeniach. A mnie się nie chce.
Jedną z przyczyn jest fakt, że do pracy stąd jest dość daleko. I musimy wstawać
wcześniej niż w Warszawie ...
Czytaj dalej »

Najlepsze
pomysły przychodzą mi do głowy, kiedy sikam. I nie mam pojęcia,
dlaczego właśnie dziś, o piątej
nad ranem, kiedy dawałem ulgę pęcherzowi, a programowałem szare
komórki na tryb dzienny (mniej więcej), z jakiej
okazji ...
Czytaj dalej »
W gabinecie Ministra Gospodarki zebrali się raz spiskowcy w celu uknucia
wszechkrajowego spisku. Na samym wstępie od razu wyjaśnię, że działo się
to jeszcze przed wojną, a wojna i wszystko, co po niej, było tylko
skutkiem wtedy podjętych decyzji.
A co chcieli oni wyspiskować? Otóż politycy ci, albowiem byli oni ...
Czytaj dalej »
Od dłuższego czasu nurtuje mnie
problem, jak najskuteczniej pomóc wymęczonej przyrodzie, zwalczyć
nadciągający wielkimi krokami efekt cieplarniany, który grozi nam nowym
zlodowaceniem. I wreszcie wymyśliłem.
Powietrze miejskie i wiejskie zatrute jest wyziewami przestarzałych
zakładów przemysłowych, nowoczesnych zakładów przemysłowych oraz innych
zakładów przemysłowych. Do tego dochodzi codzienne kotłowanie różnych,
różnistych elektrowni ...
Czytaj dalej »
Zasypało na biało. Chłód się w kości wciska. Ale nie nam. Nam jest
ciepło!
A w każdym razie nie chłodno. Ze zgrozą oczekuję rachunków za gaz, który
wybraliśmy jako źródło ciepła. Taka logika: jeżeli spalanie gazu w
celach grzewczych przyczynia się do zwiększenia efektu cieplarnianego,
czyli ocieplenia klimatu, to jest ...
Czytaj dalej »
Z braku lepszego pomysłu można robić różne rzeczy. Na przykład
nowoczesne i kontrowersyjne rozwiązania techniczne dla polepszenia
wentylacji w domu. Polepszenia? To się jeszcze zobaczy.

Jak zdarzyło mi się zauważyć w jednym z pierwszych wpisów do tego
bloga, budowa to powódź szczegółów,
a każdy z nich grozi mniejszą lub większą ...
Czytaj dalej »
Panie Premierze, Panie Prezydencie. Da się. Naprawdę, jest to możliwe.
Trzeba tylko trochę pomyśleć, mieć dobrych ludzi do pomocy i zapewnienia
płynności inwestycji.
Trzeba przyjrzeć się najsampierw, co właściwie chcemy zrobić.
Ten plan to było już bodaj szóste podejście do rozwiązania problemu. Na
początku wydawało się to łatwe - wytyczyć bieg ...
Czytaj dalej »
W dzisiejszych czasach możesz nie mieć wody, ogrzewania, spać na
podgrzanej cegle - ale podłączenie do telewizji i Internetu mieć musisz.
Dostęp do zupełnie niepotrzebnej, zbędnej, głupiej, ale jakże miłej w
odbiorze informacji czyni nas ludźmi cywilizowanymi.
Zatem przy pierwszej okazji musieliśmy zmienić nasz stan z offline na
online. Wizyta Brata ...
Czytaj dalej »
W pewien słoneczny, gorący, majowy dzień mój Brat w Karmie przybył, by
wspomóc proces budowy po zbudowaniu domu. Powiedział: zrobimy co chcesz.
To ja wybrałem rury.
Zaczęło się od wołowego kopania pierwszych odcinków dołu. Później trzeba
było rozplątać kilkadziesiąt metrów rury. Zabawy było huk.
Rura była długa i kręta. Wiła ...
Czytaj dalej »
Już dwa tygodnie, albo trzy, zależy jak liczyć, w końcu po drodze
zdarzył się terapeutyczny wyjazd w góry. Zaliczyliśmy już awarię
hydroforu. Opanowani jesteśmy przez niemoc twórczą.
Bo miejsca jest mnóstwo, choć odpaliliśmy może trzecią część
powierzchni, jaką docelowo mamy zasiedlić. Pojawiły się pierwsze
prezenty, w postaci kompletu puchowej kołdry ...
Czytaj dalej »
Mieszkamy już w nowym domu. Dwa lata koczowania po wynajętych
mieszkaniach. Teoretycznie koniec to naszej tułaczki. Jednakowoż cały
czas nie ma mebli, kuchni i (o zgrozo!) internetu.
Jak wspomniałem, w przeprowadzkach nabraliśmy już niejakiej wprawy. W
szczególności moja najlepsza z żon, potrafi zarządzić pakowanie w jeden
dzień tak, że pozostaje ...
Czytaj dalej »
Tak. Wczora z wieczora odtrąbiliśmy koniec wielkiej budowy. Skończyły
się grube roboty budowlane, pozostała dziubdzianina i schody do
zrobienia. Trzeba zacząć mieszkać.
Dekarze w spokoju ducha i zupełnie bez pośpiechu pchnęli robotę
korzystając z bezdeszczowych okoliczności klimatu.
Z przygód, do których zdążyłem się już przyzwyczaić przez ostatni rok,
wydarzyła się ...
Czytaj dalej »
W przedprzeprowadzkowym szale pojawiają się małe zakłócenia rytmu tak
świetnie się układającej bajki - dachowcy nie przestają pracować i
trzeba było w trybie natychmiastowym zakupić i osadzić okna dachowe.
Po deszczowym dniu nadszedł słoneczny i można było dokończyć
dziurawienie dachu bez większych strat. Muszę powiedzieć, że wbrew
rozsądkowi miałem nadzieję, że ...
Czytaj dalej »
I właściwie tyle można by w tym temacie napisać. Ale z tego wynikają
tak zwane implikacje.
Na przykład taka, że ustaliliśmy wstępnie przypuszczalny ostateczny
termin prawdopodobnej przeprowadzki. Ma to być zatem drugi weekend
kwietnia i okolice. O ile oczywiście uda się zapiąć kilka luźno
zwisających okoliczności, a mianowicie:
Czytaj dalej »
Jeden jedyny i nic więcej... Naprawdę. Zostały nam już nie miesiące,
ale najwyżej tygodnie, a i to z powodu braku pośpiechu aktualnie. A za
kilka dni ma się w rurze pojawić gaz, czyli ściśle i nieodwołalnie
finiszujemy.
Co wprawia w bardzo dobry, choć czarno-biały, humor szanownego
Inwestora.
Skomplikowana aparatura rozprowadzająca ...
Czytaj dalej »